środa, 23 marca 2011

Agresja i agresywność

Moim największym autorytetem trenerskim, od zawsze, lub odkąd pamiętam, jest Phil Jackson. Fanom koszykówki postać znana. Tym, którzy nie wiedzą podpowiem, że jest to najbardziej utytułowany trener ze wszystkich trenerów NBA. Zawsze żywiłem do tego faceta dobre uczucia. Zawsze imponował mi jego sposób bycia, opanowanie ponad wszystko. W chwilach trudnych zawsze zachowywał się tak jakby mało istotne było to co się wydarzyło przed chwilą. Nie wiedziałem skąd ta siła. Kiedy z mojego doświadczenia wynikało, że to jest zaprzeczenie temu czego świadkiem byłem do tej pory. Wszyscy pozostali trenerzy biegali, krzyczeli,  panikowali a on jak niby nigdy nic stał spokojnie przy bocznej linii i obserwował. Wtedy kiedy trzeba brał czas i to co najbardziej ciekawe pozwalał zawodnikom ,,przedyskutować” problem, a jak już się głowy ochłodziły wkraczał do akcji. Nie musze nikomu przypominać, że ma 11 pierścieni mistrzowskich. W czym tkwi fenomen tego człowieka? Na tak zadane pytanie odpowiedz zawsze się pojawia.
Na obóz do Zamościa przed sezonem 2010/2011 zabrałem ze sobą trzy książki. Jedną z nich była pierwsza książka, którą miałem przeczytać w języku angielskim ,,Sacred Hoops” Phila Jacksona z końcówki lat 90tych. Dziś wiem, że powinna być to obowiązkowa pozycja w biblioteczce każdego trenera. Nie ma w niej mowy o zagrywkach, nie ma w niej mowy o treningu jaki stosowali w Chicago Bulls. Jest to wszystko czym różni się geniusz od wybitnego trenera. Jest to opowieść o człowieku, który kroczy drogą rozwoju duchowego i część z tej wiedzy przekazuje swoim podopiecznym. Opisuje w niej jak ważny jest w zespole każdy członek, począwszy od trenera, przez asystentów po dwunastego zawodnika w drużynie. Jest w niej wiele ciekawych zagadnień, do których będę odnosił w następnych wpisach. Dziś zatrzymam się na jednym z najważniejszych jeżeli chodzi o grę, a mianowicie różnica między agresywnością a agresją. Dlaczego właśnie to?
Wszystko czego nauczam najpierw doświadczam na sobie, ale tym razem nie będę opisywał siebie. Skupię się na zupełnie kimś innym. Życie pisze najlepsze scenariusze. Wczorajszego popołudnia graliśmy mecz z GKS Tychy. Lubię obserwować ludzi i ich zachowania, a już jak dostajesz informację od Życia na co masz zwrócić szczególną uwagę to dziękujesz za doświadczenie. Na przedmeczowej rozgrzewce przy jednej ze zbiórek a raczej przy wsadzie Jarka, jego ręka wylądowała na mojej twarzy. Przyznam szczerze – zabolało. Mój błąd można by rzecz za blisko stałem, zero złości. Jednak zastanawiające było to, że Mokry zrzucił pełną odpowiedzialność na mnie mówiąc ,,Nie moja wina”, absolutnie tak zgodziłem się. Dziś podbite oko przypomina mi o tym, by nie stać pod koszem. Jednak wyczułem dużą złość i agresję w jego zachowaniu. Jest to znak, przypatrz się temu bardziej. Mecz toczył się swoim rytmem, różnie, sinusoidalnie. Jednak moja koncentracja była skierowana na przyglądanie się ,,Luźnemu”. Przyznam, że zawsze w nim widziałem młodego siebie. Nieokrzesanego, walecznego, nie miejącego respektu dla przeciwnika zawodnika, którego zawsze na boisku jest pełno. Jest tylko jedno ale, ta agresja. Agresja skierowana na zewnątrz, jak kipiący lawą wulkan, który niesie za sobą śmierć i zniszczenie. Niszczy po drodze wszystko, nie zważa na nic co przed nim. Jak walec nie mający żadnych zahamowań. Złość kipiąca ze wszystkich porów ciała. Wiele lat nie mogłem sobie z tym poradzić, jeszcze w wieku 28-30 lat zdarzało mi się być chodzącą agresją. Z czasem człowiek uczy się sobie z tym poradzić. Luźnemu od pięciu lat proponujemy różne warianty zachowań by przemienił tą destrukcyjną siłę w coś kreatywnego. I tu przyszedł z pomocą Phil. Czytając o różnicach między agresją a agresywnością wiedziałem, gdzie popełniłem błędy, teraz wiem gdzie popełnia je Jarek. Kiedy w głowie rodzi się niezgodny obraz mnie samego z napotkaną rzeczywistością zaczyna rodzić się agresja. Chęć udowodnienia, że to Życie się myli. Wtedy wkładamy w to wszystko maksimum siły, chcemy za wszelką cenę dowieść swojej racji i niestety zaczynamy działać przeciwko sobie, a jak jesteś członkiem zespołu, zaczynasz zwalczać zespół. Miałem możliwość dość długiego przypatrywania się Luźnemu w czasie meczu i widziałem jak nie potrafi się przełamać, widziałem jak wszedł w ciemną uliczkę i nie znał z niej wyjścia. Widziałem jak bije się z sobą uderzając w swój własny zespół a ulubioną frazą było „Nie moja wina”. Brak odpowiedzialności za swoje czyny to kolejny objaw agresywnego zachowania, wszyscy są źli tylko ja jestem perfekcyjny. Pewnie zastanawiasz się, dlaczego widząc to wszystko nie zareagowałem?  Kiedy kogoś uczysz dajesz mu pewien zestaw narzędzi, i albo z nich skorzysta albo nie. Tego dnia nie było chęci rozwiązania problemu, była chęć walki pokazania się przez własne JA. Trzeba to przeżyć by zrozumieć. Jestem przekonany, że wczorajszy wieczór nie był udany dla Jarka. Bił się dalej z myślami i pewnie wiele razy zapytał się Dlaczego? Niestety tego dnia nauczyciel był tylko obserwatorem i z wdzięcznością patrzył, że jeszcze wiele pracy przed nim. Agresja nie została zamieniona na agresywność. Agresywność nie ma nic wspólnego z agresją. Nie jest wymierzona w niczyją stronę. To zdrowa część motywacji. To udowodnienie sobie i członkom zespołu, że wykonana praca na treningach dała określony skutek. To szacunek do siebie i przeciwnika, który jest po to by obnażyć nasze błędy byśmy stali się lepsi. Nic poza tym. Mylne postrzeganie tych pojęć jeszcze wielu zawodnikom i trenerom napsuje krwi.
Phil został moim mentorem już dawno, choć dopiero od wakacji więcej się dowiedziałem. Łukasz Cegliński na gazeta.pl, zaraz po tym jak przeczytałem książkę, napisał o geniuszu Phila. Uważność to,  to czym cechuję się dzisiaj. Jeżeli zadaję jakieś pytanie odpowiedz zawsze przychodzi. To również, to czego naucza  Jackson swoich zawodników „Bądź uważny”.
Tak więc Drogi Czytelniku Bądź Uważny.
Z miłości do życia i ludzi Leszek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz