poniedziałek, 30 maja 2011

Wow

Dawno nic nie napisałem. Czas nadrobić zaległości. Wyłączyli mi reklamy, bo w nie jak google twierdzi sam klikałem. Nie zaprzeczam. Chciałem sprawdzić jak to funkcjonuje i widziałem, że ma to ręce i nogi. W przeciągu prawie tych dwóch miesięcy, od ostatniego wpisu, wydarzyło się tyle, że nie wiem jak to wszystko opisać. Może starczy opowiedzieć, ze życie czasami przyśpiesza, a czasami zwalnia. W pierwszym miesiącu mojej nieobecności zapracowany byłem po pachy, końcówka sezonu, pakiet szkoleń z bycia lepszym w międzyczasie sobie wykupiłem, radość z promocji do wyższej klasy rozgrywkowej. Teraz czas jakby zwolnił. Uciekłem od cywilizacji, przez tydzień czasu czyściłem wszystkie brudy z mojej podświadomości, jakie przez długi czas zbierałem i blokowały mnie w rozwoju. Ciężko było wyłączyć się z życia na cały tydzień. Nie oglądać telewizji, wyłączyć telefon, kontaktować się z najbliższą rodziną, i to sporadycznie. Zamknąłem się w miejscu gdzie mogłem odpocząć, pozbierać się w sobie, przemyśleć co dalej. Widzisz drogi czytelniku, tak działa EGO. Kiedy zdobędziesz to czego chciałeś, następuje w życiu ogromna pustka. Właśnie skończyła się droga, której byłeś projektantem. Koniec. W pięknie przyrody Puszczy Augustowskiej oczyściłem mą zbolałą duszę, która tak bardzo ucierpiała, przez czas, w którym nie była doceniana. A trwało to długo. Bardzo długo. Przez pierwsze dni pobytu na łonie natury myślałem, ze głowa to mi eksploduje, tak intensywnie pracował umysł. Było coś niesamowitego w tym. Wyglądało to tak, jakby rozpędzony do maksymalnej predkości samochód zatrzymać dosłownie w miejscu. Katastrofa murowana. Ból był tak potężny, że wieczorami myślałem, że sięgnę po tabletki przeciwbólowe. Jednak wiedząc czym to jest spowodowane odpuściłem sobie. Trzeciego dnia siedząc nad jeziorem wszystko zaczynało się uspokajać. Zmysły zaczęły się wyostrzać, ból głowy zaczął ustępować, zaczęła napływać radość z przebywania z samym sobą. Coś czego ludzie w codziennym życiu nie doświadczają. Bieganina życia zatruwa nasze umysły, a umysł zatruwa duszę i popadamyh w choroby wszelkiej maści. Stres zaczyna dominować, agresja rządzić ludzkimi poczynaniami. Tak wiele jest ignoranctwa w życiu każdego z nas, tak mało jest zrozumienia wyższysz prawd, które są nadrzędne prawom stworzonym przez człowieka. Kiedy tak siedziałem nad jeziorem, a słońce świeciło mi w plecy, patrząć w lustro jeziora zmąconego lekkimi falami, widziałem jak każdy z nas jest istotą, która jest przede wszystkim duchem a potem ciałem. Widziałem siebie, ale patrzyłem jakby z boku, i tak widzę dzis ludzi. Bez oceniania, bez agresji, bez walki z kimś kto jest tak jak i ja na pewnym, niewidocznym poziomie jednością, Jesteśmy na poziomie materii oddzieleni, tam skąd przychodzimy jesteśmy jednym. W każdym człowieku można zobaczyć anioła, o ile zdejmie się te zakurzone okulary, które nosimy codziennie.
Do zobaczenia