Każdy, nawet morderca , kieruje się pozytywną intencją. Wszystkich i zawsze kieruje pozytywna chęć działania, choćby nie wiem jak byłaby pokręcona. Zrozumienie tego faktu pozwala nam przychylniej patrzeć na sytuacje w życiu występujące. Nie sądziłem, że taki wydźwięk będą miały moje uwagi na temat rozważań Tomasa.Jak nikt z czytających, wiem, że Trenerem Pacesasem kieruje właśnie pozytywna intencja, w postaci poprawy jakości sędziowania, a dobro koszykówki stawia na pierwszym miejscu. Chciałem tylko zwrócić uwagę, że swoje spostrzeżenia możemy przedstawiać w sposób, który będzie konstruktywny (tu moja intencja), nie niszcząc, a budując, zarówno w sprawie sędziowania, działalności związku, czy stowarzyszeń. Cieszę się, z każdego komentarza , jaki pojawił się po publikacji. Jeżeli zjedziesz na dół, i przeczytasz co tam jest napisane w tekście O mnie. W nim jest cała prawda. Nie wierz, w żadne moje słowo, sprawdzaj i ucz się. To jest to, co zrobiliście.Przeczytaliście teks, który jest prawdą tylko i wyłącznie dla mnie i dla nikogo więcej być takim nie musi. Tym lepiej jeśli wywołał on w Tobie jakieś emocje, szczególnie negatywne, bo zdałeś sobie sprawę czytelniku, że wcale nie muszę myśleć tak samo jak Ty. Nauczyłeś się czegoś i to jest wartość dodana tego posta. Widzisz i nie wiedząc czemu Leszek Karwowski nauczył Cię czegoś, a raczej Ty sam to zrobiłeś. Zdałeś sobie sprawę, że każda osoba ma " inną prawdę". Teraz kiedy będziesz z kimś rozmawiał, kiedy rozmowa nie będzie przebiegała po Twojej myśli, to zanim się zezłościsz, zastanowisz się, czy przez to, że ktoś inaczej widzi, słyszy lub czuje daną sytuację to dostrzeżesz szansę "wejścia w cudzą skórę" i będziesz bliżej prawdy drugiej osoby. Tak właśnie działam. Nawet w tej chwili, nie wierz w żadne moje słowo sprawdzaj, ucz się. Intencje, które kierowały mną, są jak najbardziej szczere. Poprzedni post jest tylko i wyłącznie moją produkcją. Pojawiające się zarzuty o sponsoringu lub protekcji kogokolwiek pozostawię bez komentarza..Co do tego ilu znam trenerów to trochę ich znam, a przez 20 lat kariery mogłem, też paru poznać. Co do trenera Starcevića, szanuję go za to co tu robi, jednak jak niewielu z Was znam i jego słabe strony. Kiedy pracujesz z kimś szósty rok wiesz o warsztacie trenerskim wszystko. Jestem daleki od jakichkolwiek układów. Każdy kto mnie zna wie, że swój poza koszykarski świat mam zdecydowanie bogatszy. Chcę tylko uzmysłowić wszystkim, że jestem aktorem w teatrze zwanym Tauron Basket Liga. Po zakończeniu spektaklu uciekam tam gdzie układy świata koszykarskiego nie mają znaczenia. Dla ciekawskich, jednym z takich przedsięwzięć jest wolontariat na rzecz osób niepełnosprawnych umysłowo Stowarzyszenia "Dobra Wola" z Lesznowoli. To jedna z paru dziedzin działalności, w której biorę udział.
Kolejną intencją , która mną kierowała przy pisaniu posta, była przede wszystkim zmiana kierunku myślenia, zamiast "obrzucać się błotem", w dobie szalejącego kryzysu, zarówno gospodarczego, a przede wszystkim w świecie koszykówki, czas na konstruktywne działania. Dlatego poświęciłem czas na temat stowarzyszeń. Kiedy zaczynałem przygodę na parkietach Ekstraklasy, ówczesny mój trener Jacek Gembal wspominał o konieczności założenia związku trenerów. To było około 15 lat temu. Od tamtej pory nic się w temacie nie zmieniło. Dalej trenerzy nie są zrzeszeni, a "w grupie siła", zawodnicy nie są lepsi. Były już chęci, zarówno ze strony Tomka Jankowskiego, jak i mnie samego. Byłem po rozmowach ze Związkiem Zawodowym Piłkarzy Nożnych. Niestety, w moim przypadku idea upadła, bo koszykarze nie byli zatrudnieni na umowę o pracę. Teraz to młodzież powinna zastanowić się, jak chce by ich przyszłość wyglądała. Mnie to przestaje dotyczyć z końcem tego sezonu. Widzę potrzebę utworzenia chociażby stowarzyszenia, do którego potrzeba 15 członków. Czy znajdzie się tylu chętnych do działania? Nie wiem. Pożyjemy zobaczymy. Wyobraźmy sobie sytuację, w której spotykają się przedstawiciele PZKosz, PLK, zawodników, trenerów i sędziów, nagle spotyka się grupa ludzi, z wszystkimi możliwymi punktami widzenia. Czy w takiej sytuacji można zacząć tworzyć jaśniejszą przyszłość? Jestem przekonany, że coś konstruktywnego można byłoby wypracować. Trzeba odrobinę dobrej woli do współdziałania. W obecnych czasach jest ona niezbędna do wyjścia z impasu. Mnie też leży na sercu przyszłość koszykówki, tak samo jak każdemu, kto choćby jest tylko, a może aż i tylko kibicem. Mnie nie interesuje walka i udowadnianie, że mam rację. Ja poruszam się po naszym świecie, w inny sposób. Dość mam już walki,ta na parkiecie w zupełności mi wystarcza. Poza nim preferuję współpracę na wszystkich szczeblach. Mnie interesuje szczęście, a tego nie osiąga się kosztem drugiej osoby.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie, życzę chęci nauki przez cały czas. I pamiętaj nie wierz w żadne słowo, które tu napisałem, sprawdzaj i ucz się.
Leszek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz